Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Lata powstania: 1928-1953
woźny do woźnego:
- Szkoda łez, ja uważam, że lepiej go wpuścić, kolego,
niby ta grzywa i rżenie, a może to nie jest byle kto?
na oko koń, a w gruncie rzeczy może to jaki
dyrektor;
życie jest pełne pozorów, na pozór czasem koń czy zając,
człowiek nie wpuści, a potem nieprzyjemności wynikają.
I tu schylili głowy. Koń się znalazł w teatrze
i przeszedł przed pierwszym rzędem na znak, że on czynnie i także.
Przez cały czas przedstawienia stał głową do widowni obrócony,
tam coś śpiewali, a on stał (z kopytem na poręczy) i tylko rozdzielał
ukłony
bezbłędnie, stosownie do osoby, raz
woźny do woźnego:<br>- Szkoda łez, ja uważam, że lepiej go wpuścić, kolego,<br>niby ta grzywa i rżenie, a może to nie jest byle kto?<br>na oko koń, a w gruncie rzeczy może to jaki<br> dyrektor;<br>życie jest pełne pozorów, na pozór czasem koń czy zając,<br>człowiek nie wpuści, a potem nieprzyjemności wynikają.<br>I tu schylili głowy. Koń się znalazł w teatrze<br>i przeszedł przed pierwszym rzędem na znak, że on czynnie i także.<br>Przez cały czas przedstawienia stał głową do widowni obrócony,<br>tam coś śpiewali, a on stał (z kopytem na poręczy) i tylko rozdzielał<br>ukłony<br>bezbłędnie, stosownie do osoby, raz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego