w Zakopanem prowadziliśmy akcję, w której ważną rolę odgrywał alkohol. Nazajutrz pewien facet miał się obudzić w czyichś ramionach. Nie zdradzę, w kobiecych, czy w męskich. Koledzy mnie ostrzegali: "Gromek, ty tego picia nie przeżyjesz". Górale na dzień dobry dali nam po szklance spirytusu bez popitki. Całe towarzystwo leżało potem nieprzytomne, a ja byłem trzeźwy, choć piłem z nimi równo. Przed upiciem uchroniła mnie moja psychika. Po prostu miałem tak silną motywację, by się nie upić, że alkohol na mnie nie działał. Miałem też dużo szczęścia, co też jest potrzebne w wywiadzie.<br>- Żelazne zdrowie też się, jak słyszę, przydawało. A propos