tapczanie i skrzeczy, powiada, że obok niego jest duch Edgara Poe. Na koniec wyciągnięto go jakoś, ale na podwórzu znika nam z oczu. Szukamy, ani śladu. Idę z powrotem na górę. Z daleka już słyszę wycie Kilimka. <page nr=141> Oczywiście, jest z powrotem w mieszkaniu. Wyciągamy go siłą, a na schodach krzyczy nieprzyzwoicie, wobec czego dostaje lanie, przyjemnie było, Klimek?<br>Paczyński mruga pogardliwie.<br>- Miałem z nim kiedyś podobną historię - powiada Dziadzia. - Jakieś cztery lata temu pojechaliśmy do takiego sanatorium dla alkoholików w Miłowodach. Urzynaliśmy się tam razem z lekarzem, którego później przez nas wyleli. Jednego wieczoru, czy w nocy nawet, słyszę ze swego