które Malina nazywa różnymi uspokajającymi słowami - dysleksja, niedoczynność prawej pół- kuli... a Michał wysłuchuje, wybuchając seriami dziwnych śmieszków-uśmieszków, w których pokazuje różowe dziąsła nad górnymi zębami. Pokazuje tak wysoko, że<br> <page nr=247><br> graniczy to z jakimś obnażeniem, jakby ktoś podniósł nocną koszulę, wysoko, wysoko... ponad brzuch... Tylko ten uśmiech jest jakiś nieprzyzwoity, ciekawe - czy Malina nigdy mu nie mówiła o tym uśmiechu, nie dążyła przynajmniej do obniżenia tego odsłonięcia... Czy też traktuje to jako niezmienialną właściwość natury Michała, do której właściciel ma niezbywalne prawo? Dość, że tylko ten uśmiech... Zdradza tę osobliwość duchową, tę trudno uchwytną ułomność... Poza tym twarz jest piękna