niezwykłą rozmowę. Ale nie... przysunął się do córki <br>i zaczął mówić krótkimi, urywanymi zdaniami, prawie szeptem: - Chciałbym, naprawdę... <br>Ale cóż?... Zrobiłem ci krzywdę. Bo to zawsze jest dla dziecka krzywda, jeżeli <br>któreś z rodziców odejdzie z domu. Nie możesz mi tego zapomnieć, ja wiem... <br>Nie uważasz mnie za przyjaciela, wątpisz nieraz nawet w moją życzliwość... Ale <br>widzisz spojrzał .na nią z wyrazem nieśmiałej prośby, jakby się lękał, że z <br>góry odtrąci jego tłumaczenie - czasem życie tak się skomplikuje, że nie można <br>znaleźć wyjścia, które byłoby dobre dla wszystkich... Gdybym parę lat temu został <br>w domu, to już i tak mama nie