Święta Mario Magdaleno, nic jeszcze nie zrobiłam, ale bałam się właśnie, że coś zrobię tej nocy albo następnej, i że już na zawsze, i co potem, tego się bałam. Diego przycichł naraz, jakby zniecierpliwiony, legł przy ścianie bez słowa. Zgasiłam świecę, położyłam się ostrożnie na posłaniu i przez chwilę, całkiem nieruchoma, słuchałam szmerów, oddechu Diega, Baskowie zaczynali chrapać, poświstywać przez sen, zamknęłam oczy.<br>Majaczyły mi w głowie jakieś widoki, a wtem Diego westchnął i poczułam, że jego dłoń przysuwa się do mnie. Drgnęłam. Diego spytał: - Nie śpisz? - Zaraz usnę. - Znalazł moją rękę w ciemności, lekko ścisnął i tak trzymał, a kiedy