wykrzyknęła z wyrzutem. - Kiedy pan tam jedzie?<br>- Ja tam cały czas jestem - odparł pan. - Od tygodnia siedzę w Warszawie. Przyjechałem tylko po to, żeby się zobaczyć z panią.<br>- I już pan z nią rozmawiał?<br>- Nie, byłem zajęty czymś innym...<br>Zawahał się, spojrzał na Alicję, na twarzy ukazał mu się wyraz niesmaku, potem jakby żalu, potem westchnął i dodał:<br>- Ta cała historia jest naprawdę bardzo przykra dla pani przyjaciółki...<br>Następnie wsiadł w samolot, poleciał do Paryża, porozmawiał jeszcze trochę, tym razem już z własnej inicjatywy, wsiadł w inny samolot i wystartował w kierunku na wschód...<br><br>***<br><br>Stan umysłu i ducha, jaki zaprezentowałam Alicji