Ładna, inteligentna i wiecznie uwieszona na moim ramieniu. Najbardziej lubiła siedzieć z założonymi rękoma i przyglądać się, jak ją we wszystkim wyręczam. Zmajstrowałem dla niej półki, pomogłem przy kupnie nowego samochodu, prawie co wieczór pichciłem kolację, przyjeżdżałem odebrać ją z nocnych imprezek, prałem wszystko, a także prasowałem (choć to ostatnie niespecjalnie mi wychodziło - są wszak granice repertuaru mężczyzny nowoczesnego).<br>Ponadto było co niemiara problemów emocjonalnych, które musiałem rozwiązywać. Czasem wracała do domu wieczorem owładnięta paranoją wywołaną przez hormony, przekonana, że brak jej prawdziwych przyjaciół albo że jej życie zmierza donikąd. Albo właśnie pokłóciła się ostro z matką (najlepszą przyjaciółką, szefową itp