Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
monumenty, bo mech, podstępnie katolicki, odprawiał wśród nich po kryjomu swoje oficjum. Po roku matka ciężko zaniemogła, ujawniona przez Annę dopiero, kiedy niknęła już w oczach. Jeździliśmy do szpitala i potem sanatorium, dowożąc świeże owoce albo z nich gotowane kompoty. Pod koniec życia matka została wegetarianką, ku uciesze mięsożernych pensjonariuszy, niesytych krwinek i białka. Nie miała zamiaru wracać do zdrowia. Zdrowie było nieinteresujące, zostawiła je dawno za sobą. Nie trapiły jej jednak żadne nazwane choroby, tkwiła w stanie pośrednim i lekarze zasłaniali się słowem ogólny, obojętne, nieżyt czy niedowład, zalecając głównie witaminy i tryb życia sanatoryjny.
Ojciec opuścił nas, według nie
monumenty, bo mech, podstępnie katolicki, odprawiał wśród nich po kryjomu swoje oficjum. Po roku matka ciężko zaniemogła, ujawniona przez Annę dopiero, kiedy &lt;orig&gt;niknęła&lt;/&gt; już w oczach. Jeździliśmy do szpitala i potem sanatorium, dowożąc świeże owoce albo z nich gotowane kompoty. Pod koniec życia matka została wegetarianką, ku uciesze mięsożernych pensjonariuszy, niesytych krwinek i białka. Nie miała zamiaru wracać do zdrowia. Zdrowie było nieinteresujące, zostawiła je dawno za sobą. Nie trapiły jej jednak żadne nazwane choroby, tkwiła w stanie pośrednim i lekarze zasłaniali się słowem ogólny, obojętne, nieżyt czy niedowład, zalecając głównie witaminy i tryb życia sanatoryjny.<br>Ojciec opuścił nas, według nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego