Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 22
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
później okazało był to "Marsz śmierci". Od rana formowano kolumny marszowe po 500 więźniów w szyku piątkowym. W pierwszych kolumnach więźniowie otrzymywali po bochenku chleba, puszkę wątrobianki i kilka kawałków zgliwiałego, cuchnącego i bardzo słonego sera. W południe dawano już tylko po pół bochenka chleba, konserwę na dwóch i ten nieszczęsny ser. A wieczorem nie dawano więźniom nic na drogę. Okazało się bowiem, że w obozie było więcej więźniów, niż oni mieli ich w swoim spisie. Przybywali więźniowie z podobozów, a oni ich nie wciągali chytrze do spisu.
Ja z moim serdecznym kolegą Andrzejem Grzechackim z Wadowic wyruszyłem w nieznane w
później okazało był to "Marsz śmierci". Od rana formowano kolumny marszowe po 500 więźniów w szyku piątkowym. W pierwszych kolumnach więźniowie otrzymywali po bochenku chleba, puszkę wątrobianki i kilka kawałków &lt;orig&gt;zgliwiałego&lt;/&gt;, cuchnącego i bardzo słonego sera. W południe dawano już tylko po pół bochenka chleba, konserwę na dwóch i ten nieszczęsny ser. A wieczorem nie dawano więźniom nic na drogę. Okazało się bowiem, że w obozie było więcej więźniów, niż oni mieli ich w swoim spisie. Przybywali więźniowie z &lt;orig&gt;podobozów&lt;/&gt;, a oni ich nie wciągali chytrze do spisu.<br>Ja z moim serdecznym kolegą Andrzejem Grzechackim z Wadowic wyruszyłem w nieznane w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego