powabem jej zmiennych nastrojów, poetycznością, dziewczęcym marzycielstwem... Leonid, "piekielnie mądry" barbarzyńca, roztrzaskał jak porcelanową wazę jej delikatny wewnętrzny świat. Przemknął mi przez myśl modny banalny wiersz Sully Prudhomme'a: "N'y touchez pas, elle est brisée..." "Nie troń jejo, ana razbita..." - deklamowała niegdyś Polina. Tak, Leonid podciął jej skrzydła, pozbawił ją owego nieuchwytnego wdzięku, którym czarowała, gdy ukazywała w uśmiechu swój krzywy ząbek. Trudno było po prostu uwierzyć, że ten drobny, znikomy na pozór szczegół może stanowić granicę pomiędzy dawną a dzisiejszą Poliną. Słowa jej obudziły we mnie przelotne współczucie ale tylko współczucie, nic więcej. Była inną, daleką istotą, bardziej podobną do Fanny