Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
noc.
Dla nas, dzieci, widzenie gwiazd, które dawno zagasły, ich odległości, droga tysiącletnia ich promieni, ciemność między światami - to był jednak świat nieprzyjemny, budzący nieufność, chęć, aby o tym zapomnieć. Pewnie i przyjemnie czułyśmy się tylko tutaj, w domu, pośród najdroższych ludzi, serdecznych zwierząt, codziennych przedmiotów, które były prawdziwe i niewątpliwe.
U matki też nie było ucieczki przed tym światem. - "Jak to, nie rozumiesz?" - mówiła. I już w jednej ręce trzymała pomarańczę, przebitą drutem od wełny jak osią, a ., drugiej mały kłębek. Lampa nad stołem, naftowa i zwana "wiszącą", miała być słońcem, pomarańcza - ziemią, a kłębek odgrywał po prostu rolę księżyca
noc. <br>Dla nas, dzieci, widzenie gwiazd, które dawno zagasły, ich odległości, droga tysiącletnia ich promieni, ciemność między światami - to był jednak świat nieprzyjemny, budzący nieufność, chęć, aby o tym zapomnieć. Pewnie i przyjemnie czułyśmy się tylko tutaj, w domu, pośród najdroższych ludzi, serdecznych zwierząt, codziennych przedmiotów, które były prawdziwe i niewątpliwe. <br>U matki też nie było ucieczki przed tym światem. - "Jak to, nie rozumiesz?" - mówiła. I już w jednej ręce trzymała pomarańczę, przebitą drutem od wełny jak osią, a ., drugiej mały kłębek. Lampa nad stołem, naftowa i zwana "wiszącą", miała być słońcem, pomarańcza - ziemią, a kłębek odgrywał po prostu rolę księżyca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego