i śmiercią, a właściwie przed mozołem długiego umierania i cierpieniem agonii.<br>Bronić przed własną mądrością, która jego zmaganie z przygnębieniem, nudą, poczuciem wyczerpywania się źródeł inspiracji, samotnością, bólem, lękami, po prostu grozą istnienia (wyzierającą przecież spod gdzie indziej błogosławionych szaf, podłóg, labiryntów klatek lub - przeciwnie - czyhającą w pustce) czyniła czymś niewiarygodnie trudnym, zmuszającym do przeciwstawienia się sobie samemu, własnemu językowi, własnej narzuconej sobie - jak myślę - misji "stróża rzeczywistości", "latarnika" nadającego sygnały ratunkowe z pewnego mrówkowca w Warszawie.<br>Bronić wreszcie przed skłonnością postrzegania fantazmatycznego, przed męczącą wielopostaciowością percepcji, która sprawia, że - jak pisze Sobolewska - świat Mirona jest pełen omamień i przywidzeń, zagadek