Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wytropienia. Każdy z nich, nie wyłączając niegdysiejszego popa, był łasy na kobiece wdzięki, buczał i pchał się jak trzmiel do miodu. Nie przepuścili nawet Nastii, żołnierskiej wdowie, która nosiła w sercu żałobę po mężu poległym na kaukaskim froncie, ale Nastia nie dała się skusić koralikom ani jedwabnym zwiewnościom, tak miłym niewieściej próżności. Więc założyli się mechanicy, że ten, który zdobędzie Nastię, wygra od wszystkich całą tygodniówkę.
Najpierw w konkury ruszył rudy i dziobaty, bo najbardziej wierzył swojej urodzie. Nastia oganiała się od niego, jak od uprzykrzonego gza. Drugiemu powiodło się lepiej, bo ładnie śpiewał aksamitnym basem, co Nastię rozmarzało, ale kiedy
wytropienia. Każdy z nich, nie wyłączając niegdysiejszego popa, był łasy na kobiece wdzięki, buczał i pchał się jak trzmiel do miodu. Nie przepuścili nawet Nastii, żołnierskiej wdowie, która nosiła w sercu żałobę po mężu poległym na kaukaskim froncie, ale Nastia nie dała się skusić koralikom ani jedwabnym zwiewnościom, tak miłym niewieściej próżności. Więc założyli się mechanicy, że ten, który zdobędzie Nastię, wygra od wszystkich całą tygodniówkę. <br>Najpierw w konkury ruszył rudy i dziobaty, bo najbardziej wierzył swojej urodzie. Nastia oganiała się od niego, jak od uprzykrzonego gza. Drugiemu powiodło się lepiej, bo ładnie śpiewał aksamitnym basem, co Nastię rozmarzało, ale kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego