Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
rannych. Zdruzgotane wagony, krew.
Bove dyskretnie wyszedł do przedpokoju i rezultat tego okazał się po kwadransie w postaci jeszcze jednej butelki koniaku oraz dwóch białego wina francuskiego. Zygmunt szalał z radości. Pani Bove skarciła męża żartobliwym spojrzeniem, na co on ucałował jej policzek. Dziadzia patrzał na butelki jak szatan na niewinne duszyczki. Lucjan zapamiętale cyrkulował między stołem a patefonem. Upływały godziny pełne nieprawdopodobnej wesołości. Atmosfera saloniku nabrzmiewała od śmiechu i zdawało się, że lada chwila coś trzaśnie. I trzasło.
Bowiem w pewnej chwi1i pani Bove nachyliła się do ucha Dziadzi i powiedziała, rozkosznie grożąc mu paluszkiem:
- Uratowałam pana od niemiłej sytuacji
rannych. Zdruzgotane wagony, krew.<br>Bove dyskretnie wyszedł do przedpokoju i rezultat tego okazał się po kwadransie w postaci jeszcze jednej butelki koniaku oraz dwóch białego wina francuskiego. Zygmunt szalał z radości. Pani Bove skarciła męża żartobliwym spojrzeniem, na co on ucałował jej policzek. Dziadzia patrzał na butelki jak szatan na niewinne duszyczki. Lucjan zapamiętale cyrkulował między stołem a patefonem. Upływały godziny pełne nieprawdopodobnej wesołości. Atmosfera saloniku nabrzmiewała od śmiechu i zdawało się, że lada chwila coś trzaśnie. I trzasło.<br>Bowiem w pewnej chwi1i pani Bove nachyliła się do ucha Dziadzi i powiedziała, rozkosznie grożąc mu paluszkiem:<br>- Uratowałam pana od niemiłej sytuacji
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego