przypominając sobie określenie maltretowanej "kawał chłopa". Wyobraziłem też sobie ogromnego faceta wyłaniającego się znienacka z penetraliów tego apartamentu. Na widok męża podopieczna moja mdleje, ja podtrzymuję ją oburącz, żeby nie upadła, płyty mi wypadają. On je podnosi (te które się nie stłukły) i, zanim zdążyłem ich użyć, jako argumentu mojej niewinności, tłucze je na mojej głowie. Pojedyńczo, lub wszystkie na raz. W tym drugim wypadku oczywiście tracę przytomność. <br>- Prawda, jaki on słodki, synuś mój ukochany? - powiedziała piękność, obcałowując mocarne rączki oseska. - A jak on rozkosznie gaworzy...No, pogaworz teraz z wujciem, mamusia zaraz wróci. <br> Wyszła z pokoju, a dziecko nadal wpatrywało