niej zaproszenia, lecz pełni szacunku opuścili brody na piersi.<br>- Och, kogo ja widzę?! - zakrzyknęła dama. - Czy to naprawdę pan, panie markizie? Och, co za zaszczyt! - afektowana dama odwróciła się do stojących za nią ludzi, by podzielić się z nimi swoim wspaniałym odkryciem. Jej uwagę przykuł stojący za nią Mock.<br>- To niewyobrażalne, drogi panie - damie pomyliło się i zamiast lorgnon do oka przyłożyła cygarniczkę. - Bileterem na dzisiejszym balu jest sam markiz Żorżyk de Leschamps-Brieux!<br>Najwyraźniej dotknięta niewielkim wrażeniem, jakie wywarła na radcy jej informacja, popłynęła w stronę foyer, wypuszczając dym jak parowiec, natomiast sam Żorżyk, oskarżony przez Mocka o picie wódki