krótkim przekomarzaniu się z oberżystą o zapłatę wyszli w końcu z gospody. Doron odczekał chwilę i zostawiwszy na stole dwa paciorki, ruszył za nimi.<br>Zapowiadała się chłodna noc.<br>Wojownicy szli powoli, rozmawiali ze sobą, wymachując przy tym rękami, parę razy zatrzymywali się. Doron bez zbytniego wysiłku nadążał za nimi, pozostając niezauważonym.<br>Wyszli z Dabory, minęli gęsto zabudowane przywałowe osady i skierowali się ku Rybitwom, małej sadybie, kiedyś zamieszkanej przez rybaków łowiących na Rzece. Teraz jednak, po wielu latach bez wojen, większych pożarów i zarazy, Dabora zagarnęła rybacką osadę.<br>Chaty stały tu z rzadka, skryte między drzewami, otoczone chruścianymi płotami. Z niewielkich