jednak skarbczyk jego, w starym lamusie ukryty i dębowymi drzwiami zaopatrzony, stale prawie był próżny. Okolica, w której mieszkał, uboga w zboże; na górach ledwie nędzny owies się rodzi. Korzystnych wojennych wypraw nie było dawno; jedynym bogactwem <orig>trocha</> rudy żelaznej, którą na dymarkach* przetapiano, a w kuźnicach przekuwano na narzędzia, niezbędne rolnikowi i rzemieślnikowi. Ale dochód stąd mały. W owych czasach górnictwo było bardzo rozpowszechnione: każdy miał prawo kopać góry na swoją rękę, zysków więc kuźnice przynosiły niewiele. <br>- Co mi tam żelazo! - mówił nieraz ze wzgardą dumny szlachcic. - Gdyby tak złoto znaleźć, złoto kopać, na worach złota leżeć, wtedy zobaczono by