opowiedział całą rozmowę z Antoniuszem. Dokończył jednak dość minorowo: - Teraz wszystko zależy od czcigodnego wujka Lichonia. Jeżeli Antoniusz nie przekona go, że jesteśmy bezgrzesznymi aniołami w ludzkich postaciach, to cała akcja do kitu.<br>Antoniusz zjawił się w momencie, kiedy pani Lichoniowa stawiała na stole wielką wazę pełną grzybów. Moment był niezbyt odpowiedni, zwłaszcza dla grzybów, które nie lubią stygnąć. Na widok Antoniusza Perełka zakrztusił się, Paragon upuścił na ziemię talerz po zupie, a Mandżaro tak zbaraniał, że łyżkę zamiast do ust uniósł do ucha.<br>Tymczasem Antoniusz, odziany w brezentową pelerynę, połyskując z dala rudawą brodą, zbliżył się do werandy z miną