Kajakiego.<br>- O Jezu, ale mnie zaprawił ten kałakutas. Jedry jego pałki, coś mi się stało, patrzę w zupełnie drugą stronę. Nagle zdarzyła się rzecz niespodziewana. Pacia, która miała już w swych rękach czuprynę przeciwnika, puściła ją gwałtownie i zeskoczyła z wierzchowca. Z nieoczekiwanym płaczem podbiegła do leżącego Polka, jęła go niezdarnie podnosić, szukać ran i kontuzji. Polek bronił się niezręcznie. Było mu jakoś wstyd i głupio.<br>- Odczep się, słyszysz, Paćka?<br>- Mnie ratuj - odezwał się Kajaki. - Głowa mi się przekręciła, o Jezu. Ale Pacia nie słuchała. Wsparła z całych sił Krywkę, pomogła mu wstać, ścierała grudki ziemi z jego policzka.<br>- Odejdziesz ty