krzyknęła głośno i machnęła powitalnie ręką. Pani Ubyszowa drgnęła <br>lekko i choć dzieliło je już tylko kilkanaście kroków, wbrew zwyczajowi nie <br>poczekała na córkę, tylko szybko weszła do sieni. Zanim znikła, Pestka zdążyła <br>zauważyć, że wyraz niepokoju w jej twarzy ustąpił wyrazowi gniewu. Poczuła się <br>nieprzyjemnie.<br> Zbliżała się do domu, niezdecydowana, co ma powiedzieć, i w ostatniej chwili <br>postanowiła, że najlepiej będzie zachować się tak, jakby nic szczególnego nie <br>zaszło <page nr=149>. Wkroczyła raźno do kuchni i oświadczyła z punktu, że umiera <br>z głodu. Brzmiało to zwyczajnie (Pestka umierała z głodu parę razy na dzień) <br>- powinno było wywołać uśmiech i pośpieszną, życzliwą krzątaninę