dobre, odpowiada Gombrowicz, jakby zachwycony niezgrabnością egzegety, który chciałby przyszpilić igraszki pisarza. Czy z twierdzenia, że człowiek rozpięty jest między Bogiem a Młodym, wolno wyciągnąć wniosek, że Bóg (= porządek?) jest brzydki? Tak wynika z sylogizmu, ale Gombrowicz powiada, że nigdy Boga nie opuści - chociaż nie wierzy! - ponieważ jest on znakiem <q>"nieziszczalnej potrzeby sensu, sprawiedliwości, miłości"</> (Dz II 17). I co teraz z takim zrobić?<br>Chyba tylko - poddać się przyjemności płynącej z wieloznaczenia słów, migotliwości pouczeń, płynności doświadczeń. Zapewne, uściślanie terminów, badanie filozoficznej genealogii Gombrowiczowskich przeświadczeń nie jest bez pożytku, przeciwnie. Pozwala bowiem lepiej zobaczyć pole, po którym poruszał się pisarz: jakby