Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
drgał leciutko, jakby mu nagle niewygodnie się na taborecie robiło. Spostrzegła to widocznie Basia, bo o malarstwie dawnym zaczęła mówić, rodzajowość chwaliła, mięsistość materii, szczegółów, obyczaju, i kiedy tylko mogła, to tytułów oryginalnych używała, uznając zapewne, że polskie nazwy mogą być znane Wiatorowi, i muszę przyznać, że taktyka dziewczyny była niezła, kiedy zaczęła mówić o obrazie Breughla De Val van Ikarus, inżynier wypił resztę kawy i gwałtownie stuknął filiżanką. Dwoista to była gra ze strony Basi, mnie się przedstawiając, rozgrywkę z mężem przeprowadzała; nie miałem pewności, czy jest to podkreślenie autonomiczności własnej wobec inżyniera, rewanż za jego chód zdrowy, czy też
drgał leciutko, jakby mu nagle niewygodnie się na taborecie robiło. Spostrzegła to widocznie Basia, bo o malarstwie dawnym zaczęła mówić, rodzajowość chwaliła, mięsistość materii, szczegółów, obyczaju, i kiedy tylko mogła, to tytułów oryginalnych używała, uznając zapewne, że polskie nazwy mogą być znane Wiatorowi, i muszę przyznać, że taktyka dziewczyny była niezła, kiedy zaczęła mówić o obrazie Breughla De Val van Ikarus, inżynier wypił resztę kawy i gwałtownie stuknął filiżanką. Dwoista to była gra ze strony Basi, mnie się przedstawiając, rozgrywkę z mężem przeprowadzała; nie miałem pewności, czy jest to podkreślenie autonomiczności własnej wobec inżyniera, rewanż za jego chód zdrowy, czy też
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego