Typ tekstu: Książka
Autor: Marcinkiewicz Paweł
Tytuł: Świat dla opornych
Rok: 1997
on dwa rogale; ja nic nie biorę.
Mija nas para staruszków, kobieta z
dwójką dzieci, kilkoro małolatów
na rolkach. Ich dwoje odczekuje
chwilę i idzie dalej; ja też idę.
Obok stoiska z alkoholem on spotyka
znajomych z biura. Śmieją się,
poklepują po plecach. Tamta impreza była
naprawdę świetna. Jane to niezła laska.
No to cześć; do zobaczenia w robocie.
Podsłuchuję i przyglądam się
ich odbiciom w szybie.

A gdybym nagle zgasił światło i
zapalił horyzont? Gdybym rozpiął
na niebie łunę i wypełnił powietrze
opętańczym wyciem, pióropuszem dymu?
Kto kogo by stratował, zrzucił
ze schodów, zmiażdżył, udusił?
Czyja krew zrosiłaby podłogę,
dywany
on dwa rogale; ja nic nie biorę.<br>Mija nas para staruszków, kobieta z<br>dwójką dzieci, kilkoro małolatów<br>na rolkach. Ich dwoje odczekuje<br>chwilę i idzie dalej; ja też idę.<br>Obok stoiska z alkoholem on spotyka<br>znajomych z biura. Śmieją się,<br>poklepują po plecach. Tamta impreza była<br>naprawdę świetna. Jane to niezła laska.<br>No to cześć; do zobaczenia w robocie.<br>Podsłuchuję i przyglądam się<br>ich odbiciom w szybie.<br><br>A gdybym nagle zgasił światło i<br>zapalił horyzont? Gdybym rozpiął<br>na niebie łunę i wypełnił powietrze<br>opętańczym wyciem, pióropuszem dymu?<br>Kto kogo by stratował, zrzucił<br>ze schodów, zmiażdżył, udusił?<br>Czyja krew zrosiłaby podłogę,<br>dywany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego