Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
w oceanie, strzela we wszystkie strony zamraczające w swej niezwykłości i jasności zielone światło. Zielony promień słońca!
Jednocześnie słońce zachodzi, horyzont gaśnie, a niebo ciemnieje. Trwam wciąż oślepiony zielonym blaskiem, mrużąc oczy, pod których powiekami mam pełno zieleni. Zielony promień słońca.
Niezwykły ten fenomen, tak unikalny, jak fascynujący, trafiający się niezmiernie rzadko, powstaje na skutek rozszczepienia promieniowania słonecznego podczas zachodu. Kryjąca się za horyzontem kula słoneczna oddzielona jest od nas swego rodzaju pryzmatem atmosfery, pozwalającym obserwatorowi oglądać poszczególne składniki widma słonecznego. Zielona trawiasta zieleń jest tą barwą, jaką widzi się najwyraźniej i najintensywniej.
Siadam do dziennika. Mieliśmy śnieg na pokładzie, trzęsienie
w oceanie, strzela we wszystkie strony zamraczające w swej niezwykłości i jasności zielone światło. Zielony promień słońca!<br> Jednocześnie słońce zachodzi, horyzont gaśnie, a niebo ciemnieje. Trwam wciąż oślepiony zielonym blaskiem, mrużąc oczy, pod których powiekami mam pełno zieleni. Zielony promień słońca.<br> Niezwykły ten fenomen, tak unikalny, jak fascynujący, trafiający się niezmiernie rzadko, powstaje na skutek rozszczepienia promieniowania słonecznego podczas zachodu. Kryjąca się za horyzontem kula słoneczna oddzielona jest od nas swego rodzaju pryzmatem atmosfery, pozwalającym obserwatorowi oglądać poszczególne składniki widma słonecznego. Zielona trawiasta zieleń jest tą barwą, jaką widzi się najwyraźniej i najintensywniej.<br> Siadam do dziennika. Mieliśmy śnieg na pokładzie, trzęsienie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego