Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
dniu Ziętarski potrzebował jakiegoś kozła ofiarnego. - Do kosza. Jeśli dla kogoś premier nie jest wart złotówki, to niech kretyn sam zostanie premierem i nie zawraca innym głowy. Wyrzucaj wszystko, co nie przyszło poleconym. - Odetchnął głęboko, potem rozluźnił krawat, trochę zakłopotany swym wybuchem. - A tak poza tym... przeczytała to pani? - Dziewczyna nieznacznie skinęła głową. - I co? Skarżą się, czy proszą? Co to właściwie jest?
Otworzyła usta, potem zamknęła, spojrzała w bok, na ścienny zegar. I - nieoczekiwanie - uśmiechnęła się szeroko.
- Było ultimatum - zachichotała. - Ale do południa. Teraz to już chyba... no, wypowiedzenie wojny.
Rozdział 2
Idiotyczne uczucie, że coś jest nie tak, zrodziło
dniu Ziętarski potrzebował jakiegoś kozła ofiarnego. - Do kosza. Jeśli dla kogoś premier nie jest wart złotówki, to niech kretyn sam zostanie premierem i nie zawraca innym głowy. Wyrzucaj wszystko, co nie przyszło poleconym. - Odetchnął głęboko, potem rozluźnił krawat, trochę zakłopotany swym wybuchem. - A tak poza tym... przeczytała to pani? - Dziewczyna nieznacznie skinęła głową. - I co? Skarżą się, czy proszą? Co to właściwie jest?<br>Otworzyła usta, potem zamknęła, spojrzała w bok, na ścienny zegar. I - nieoczekiwanie - uśmiechnęła się szeroko.<br>- Było ultimatum - zachichotała. - Ale do południa. Teraz to już chyba... no, wypowiedzenie wojny.<br>Rozdział 2<br>Idiotyczne uczucie, że coś jest nie tak, zrodziło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego