pogotowia, młody, wcale - widać - nienawykły do fachu, zaczerwienił się po korzenie włosów.<br>- Dwa zastrzyki zrobione, zaśnie pani, jutro zaczniemy się leczyć - za tydzień pani wstanie!<br>Nie słuchała wcale młodzieńczych okrzyków, żadna zgroza, żadna ulga nie odbiła się w jej spojrzeniu - to, co Róża widziała, musiało być ważniejsze od śmierci.<br>Obróciła nieznacznie głowę.<br>- Proszę tu bliżej.<br>Doktor <foreign>poskoczył</>.<br>- Co? Napić się? Parę kropel można.<br>- Nie.<br>Dźwignęła powieki, ukazała oczy stężałe, surowe.<br>- Czy pan słyszał koncert D-dur Brahmsa?<br>Młodzieniec chrząknął. Wtedy powolutku przetoczyła źrenice w kierunku Marty. Znalazła ją. Rozkazała:<br>- Wytłumacz jemu.<br>Milczano. Kilkakroć przełknęła ślinę, poruszyła wargami - zadziwiła się jak gdyby