prawie wyciągał do Gabi ręce, gdy nagle Hubert zepsuł wszystko w przekonaniu, że robi świetne posunięcie taktyczne. <br>- Jakiego okupu pan żąda, by zostawić Gabi w spokoju? - zapytał ni w pięć, ni w dziewięć. <br>Pan Hipolit się żachnął. <br>- Okupu? Bezczelność, słowo daję. Także coś! Okupu? Tego, żebyście się stąd wynosili! Jestem nieznośny i będę nieznośny, to wam zapowiadam. Do ostatniej chwili, póki nie sprzedacie mi tej rudery i nie wyprowadzicie się stąd. I to ci zapowiadam, że "prędzej skorpion jak niewinna mucha siądzie na dłoni Cezara, niźli ja broń złożę*..." <br><gap reason="sampling"><br>Gabi aż podskoczyła na krześle i palcem wskazała drzwi, ruchem ostrzegawczym. <br>Ale