Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
w stronę nocy nadchodzącej, ale już nie groźnej, już tylko astronomicznej. Bo tamta, piekielna, śmiertelna, co Jezusa pod głazem pogrzebać chciała... światłem rezurekcyjnym rozdarta! Alleluja! Ludzie ludziom podawali ręce wyjątkowo serdecznie. I uśmiechy zażenowane wymieniali. Jakby chcieli sobie nawzajem przebaczyć, że dopiero dziś braterstwo chrześcijańskie sobie wyznają.
Wstał. Nie znał nikogo. Kościelnego już nie było. Proboszcz stał przy wejściu do zakrystii i odbierał doroczne znaki przywiązania od starych, na czarno ubranych parafian. Odwrócił się Hans do wyjścia. Gerta! Podała mu rękę.
- Alleluja, Herr Professor.
- Danke... Alleluja, Frau Gerta... - Uścisnął podaną mu rękę, pochylił się i ucałował wierzch dłoni. Prostował się, sam
w stronę nocy nadchodzącej, ale już nie groźnej, już tylko astronomicznej. Bo tamta, piekielna, śmiertelna, co Jezusa pod głazem pogrzebać chciała... światłem rezurekcyjnym rozdarta! Alleluja! Ludzie ludziom podawali ręce wyjątkowo serdecznie. I uśmiechy zażenowane wymieniali. Jakby chcieli sobie nawzajem przebaczyć, że dopiero dziś braterstwo chrześcijańskie sobie wyznają. <br>Wstał. Nie znał nikogo. Kościelnego już nie było. Proboszcz stał przy wejściu do zakrystii i odbierał doroczne znaki przywiązania od starych, na czarno ubranych parafian. Odwrócił się Hans do wyjścia. Gerta! Podała mu rękę. <br>- Alleluja, Herr Professor. <br>- Danke... Alleluja, Frau Gerta... - Uścisnął podaną mu rękę, pochylił się i ucałował wierzch dłoni. Prostował się, sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego