Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
modlił się do najłaskawszej orędowniczki w niebie, która za wstawiennictwem mojej pięknej mamy i tym razem jeszcze nie pozwoliła mi umrzeć.
Kunegunda
Musiałem patrzeć pod słońce, które skośnymi promieniami kłuło mnie prosto w oczy, tak że zobaczyłem go, gdy znajdował się zaledwie kilka kroków ode mnie, ale nie dostrzegłem w nim złych zamiarów: mógł mieć tyle samo lat co ja, był szczupły, czarnowłosy, w sutych szarawarach i koszuli bez kołnierzyka, w białych pantoflach o uniesionych noskach,
i oto podszedł do mnie, wyciągnął rękę i powiedział krótko:
- Hamid...
na co ja bez wahania uścisnąłem jego dłoń i wymieniłem swoje imię, które on jakby
modlił się do najłaskawszej orędowniczki w niebie, która za wstawiennictwem mojej pięknej mamy i tym razem jeszcze nie pozwoliła mi umrzeć.<br>&lt;tit&gt;Kunegunda&lt;/&gt;<br>Musiałem patrzeć pod słońce, które skośnymi promieniami kłuło mnie prosto w oczy, tak że zobaczyłem go, gdy znajdował się zaledwie kilka kroków ode mnie, ale nie dostrzegłem w nim złych zamiarów: mógł mieć tyle samo lat co ja, był szczupły, czarnowłosy, w sutych szarawarach i koszuli bez kołnierzyka, w białych pantoflach o uniesionych noskach,<br>i oto podszedł do mnie, wyciągnął rękę i powiedział krótko:<br>- Hamid...<br>na co ja bez wahania uścisnąłem jego dłoń i wymieniłem swoje imię, które on jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego