śmiałość przy ognisku, nie pamiętając o lęku. I choć czasami złe wspomnienia próbowały przecisnąć się wąską szparką pod drzwiami, nie dopuszczała ich do Krzyśka. To moja wina, że nie zawsze było fajnie. Byłam za głupia dla niego - myślała, odpędzając je jak natrętne ćmy, przeszkadzające jej w tkaniu. Nitka za nitką, nitka za nitką, spod zręcznych palców wyłaniał się obraz, który poza rysami twarzy nie miał z Krzyśkiem nic wspólnego. Tak naprawdę Joanna tęskniła nie za nim, lecz za miłością, tylko skąd mogła o tym wiedzieć?<br><br>Była już połowa października, gdy przyszedł pod jej szkołę.<br>- Joanna! - zawołał, a ona natychmiast wyłowiła jego