Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
warto żyć, a jak już nic nie ma, to lepiej zgłupieć, zszarzeć, zmiąć się jak stare palto, jak dziurawe kalesony, jak śmierdzące skarpetki, wyświechtać, żeby ludzie się krzywili, żeby się odsuwali, żeby została już tylko pogarda i tylko zniszczenie, żeby przekreślić całego siebie. Może ja też bym tak poszła w noc jak pan Petrie, ale przecież ja miałam Henryka, miałam szczęście. Jak to mówią, przeszłam piekło, ale kiedy już naprawdę brakowało mi sił, kiedy doszłam do samego końca, to tam czekał na mnie Henryk i potem już zawsze byłam szczęśliwa.
No niech pan sobie wyobrazi, po tym wszystkim, co pan tu
warto żyć, a jak już nic nie ma, to lepiej zgłupieć, zszarzeć, zmiąć się jak stare palto, jak dziurawe kalesony, jak śmierdzące skarpetki, wyświechtać, żeby ludzie się krzywili, żeby się odsuwali, żeby została już tylko pogarda i tylko zniszczenie, żeby przekreślić całego siebie. Może ja też bym tak poszła w noc jak pan Petrie, ale przecież ja miałam Henryka, miałam szczęście. Jak to mówią, przeszłam piekło, ale kiedy już naprawdę brakowało mi sił, kiedy doszłam do samego końca, to tam czekał na mnie Henryk i potem już zawsze byłam szczęśliwa.<br>No niech pan sobie wyobrazi, po tym wszystkim, co pan tu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego