Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
krzyk.
- Panie! Panie!
Liść zdążył wstać i otworzyć drzwi, nim tamten wbiegł na podwórko.
- Panie! - mężczyzna oddychał ciężko, zmęczony długim biegiem. Salota szanowano w całej okolicy nie tylko dla jego zręcznych palców, ale i dlatego, że najlepiej potrafił rozmawiać z Doronem.
- Co się stało?
- Panie... przybiegł dzisiaj mały Konta, on nocował u babki w Daborze, ale stara wysłała go skoro świt, bo ponoć w mieście działy się straszne rzeczy - Salot wyrzucił z siebie jednym tchem.
- Co się stało?
- Panie, była pono straszna walka. Wieczorem gwardziści wyszli na miasto, wiesz, panie, jacy oni są, czy to kobiety, czy mężczyźni. A takiej baby
krzyk.<br>- Panie! Panie!<br>Liść zdążył wstać i otworzyć drzwi, nim tamten wbiegł na podwórko.<br>- Panie! - mężczyzna oddychał ciężko, zmęczony długim biegiem. Salota szanowano w całej okolicy nie tylko dla jego zręcznych palców, ale i dlatego, że najlepiej potrafił rozmawiać z Doronem.<br>- Co się stało?<br>- Panie... przybiegł dzisiaj mały Konta, on nocował u babki w Daborze, ale stara wysłała go skoro świt, bo ponoć w mieście działy się straszne rzeczy - Salot wyrzucił z siebie jednym tchem.<br>- Co się stało?<br>- Panie, była pono straszna walka. Wieczorem gwardziści wyszli na miasto, wiesz, panie, jacy oni są, czy to kobiety, czy mężczyźni. A takiej baby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego