się graffiti, które z nowojorskiego metra przeniosło się do galerii. Do podniesienia sprzedaży przydaje się legenda buntownika - w taki sposób wykreowano w latach osiemdziesiątych <name type="person">Michela Basquiata</>, wcześniej autentycznego artystę ulicy. <br>Nawet jeśli kolekcjoner zamieni swój zbiór w gabinet osobliwości, to i tak nie zadowoli wszystkich. Stąd wzięły się grupy artystów-nomadów, wędrujących z kraju do kraju, z przymusu, z wyboru, z ciekawości świata, stale poszukujących nowych doświadczeń. Widuje się ich na międzynarodowych imprezach artystycznych. <br>Co do Polski, to nie ma nawet zgodności wśród specjalistów, czy istnieje coś takiego jak rynek sztuki. Daje się zauważyć, że galerie komercyjne znajdują się w Krakowie