drodze. Biurokratyczna paragrafomania przenika<br>wszędzie.<br><br>Człowiek słucha, dajmy na to, radiowego koncertu życzeń. Piosenka na<br>pozór rzecz rozrywkowa. A tymczasem mało kto zdaje sobie sprawę, że<br>przepisy dotyczące koncertów życzeń stanowią obszerny kodeksik, rozbity na<br>paragrafy, naszpikowane dodatkowymi uwagami. Konstytucja PRL, ta ustawa<br>zasadnicza, która ustala ustrój naszego państwa oraz normuje prawa i<br>obowiązki obywateli, liczy 91 artykułów. A na to, żeby jakaś Basia mogła<br>przekazać swojej babci imieninowe "Trele-morele" trzeba aż dwudziestu ośmiu<br>paragrafów! I pomyśleć, że trust mózgów wysilał się na ten kodeksik<br>zupełnie niepotrzebnie, gdyż wystarczyłoby właściwie jedno zdanie: Redakcja<br>koncertu życzeń nie gwarantuje ani terminu nadania