Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
doznałem żadnego kalectwa, mogę przypisać to wyjątkowemu szczęściu. Przecież spędziłem w Oświęcimiu prawie trzy i pół roku.
Po Powstaniu Warszawskim przybył do naszego lagru transport nowych więźniów. Postawa ich mogła budzić wiele zastrzeżeń, ale byliśmy przede wszystkim spragnieni wiadomości o samym powstaniu, o Warszawie, o losach naszych bliskich. Katakt z nowo przybyłymi początkowo był utrudniony, jednak my, starzy więźniowie, wszędzie mieliśmy swoich ludzi.
Po kilku dniach mecenas kazał mi przyjść wieczorem na tyły jednego z bloków, gdzie można było bezpiecznie ukryć się za stosem desek.
- Wiktor, to ja - usłyszałem w ciemnościach znajomy głos. - Poznajesz mnie? Paweł.
To był Paweł Romanowski.
Długo
doznałem żadnego kalectwa, mogę przypisać to wyjątkowemu szczęściu. Przecież spędziłem w Oświęcimiu prawie trzy i pół roku.<br>Po Powstaniu Warszawskim przybył do naszego lagru transport nowych więźniów. Postawa ich mogła budzić wiele zastrzeżeń, ale byliśmy przede wszystkim spragnieni wiadomości o samym powstaniu, o Warszawie, o losach naszych bliskich. Katakt z nowo przybyłymi początkowo był utrudniony, jednak my, starzy więźniowie, wszędzie mieliśmy swoich ludzi.<br>Po kilku dniach mecenas kazał mi przyjść wieczorem na tyły jednego z bloków, gdzie można było bezpiecznie ukryć się za stosem desek.<br>- Wiktor, to ja - usłyszałem w ciemnościach znajomy głos. - Poznajesz mnie? Paweł.<br>To był Paweł Romanowski.<br>Długo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego