tylko zwiędnięte irysy i drewniany święty <br>nie patrzył już na Adama, a dalej, gdzieś poza otaczające <br>go białe ściany kaplicy.<br>Górą biegł po nich kolorowy fresk wiążący <br>biel jak wzorzysty pas. Ten sam święty - barwny teraz, <br>płaski, o szkarłatnych ustach w zbyt młodej twarzy, <br>w aureoli siwych włosów, przeżywał na nowo swoje <br>dawne ziemskie życie w dwunastu obrazach.<br>Ciekaw był, czy rzeźbiarz wzorował się na malarzu, <br>czy malarz podpatrywał rzeźbiarza.<br>Postać ze ścian była sztuczna, oczy patrzyły martwo, <br>bez wyrazu. Życie zastąpił kolor. Jaskrawy róż <br>na pobrużdżonych brązowymi krechami, niby ascetycznych <br>policzkach, taki sam róż zachodów i wschodów, falbankowa <br>zieleń drzew