dotknięcie i poruszenie się sprawiało mu przykrość. Niczym nie zachwiana pewność, że żona nie przeżywa nic, że w istocie leży bierna i jedynie symuluje szczęście, zrobiła z niego impotenta. Ale... Schylony obejrzał jej ramiona, głowę, pierś. Każdy kawałek skóry znał na pamięć i tą znajomością kochanego ciała upił się na nowo.<br>W głowie miał jasną pustkę, był pewny zbliżającej się chwili szczęścia, coś nim targnęło gwałtownie, lecz w tej samej sekundzie wyobraził sobie dolną część jej brzucha, zobaczył plastycznie pewną rzecz i jęknął ze wstrętu. Wszelka zmysłowa radość zniknęła od razu, leżał obok żony przygnębiony własną bezsilnością. Posłyszał, jak powiedziała: - Tobie