W matni" i teraz w "Śmierci", była para małżeńska ustabilizowana, zadowolona z siebie, w dobrobycie, jak na ówczesne warunki polskie: posiadali oni samochód oraz mały jacht, którym robi się wycieczkę w niedzielę po jeziorze. I tam także pojawiał się ktoś z innego świata: młody autostopowicz, ze skromnym plecakiem i (symbolicznym) nożem obozowym, przygarnięty przez właściciela jachtu w geście jowialnym, lecz <orig>przechwałkowym</>, na wyprawę na wodę. I teraz zaczyna się gra wzajemnych poniżeń, w niej zaś objawia się dno charakterów, widok przygnębiający: w chwili gdy film się kończy, nikt z trojga nie ma złudzeń co do innych ani też co do opinii