jednak nie będziemy się cieszyć, jak dostaniemy te prace z powrotem... ale co tam, żyć trzeba dalej :P Na angielskim było nam wesoło, że wyrwałyśmy się na moment z lekcji, żeby wziąć &lt;orig&gt;xiążkę&lt;/&gt; z szafki i w drodze Ola spadła ze schodów... i skręciła sobie chyba nogę... W każdym razie nóżka ją bolała, co oczywiście nie przeszkodziło Oli w doczłapaniu się na &lt;orig&gt;skferek&lt;/&gt;!!! Grrrr!!!<br>Z Adamem się w &lt;orig&gt;centrumie&lt;/&gt; spotkałam, dostałam jeść (dobry Adam), a potem pojechałam na angielski. Tradycyjnie się spóźniłam, ale tym razem w towarzystwie Staszka. Z reading dostałam 60% - o mamo, ja tam zaznaczałam takie głupoty, że szkoda