dziecku było ciepło i dobrze.<br>Z rana Lubartowie wyprowadzili się wyżej, do jakiejś opuszczonej "arki". Była mała, na bezdzietne małżeństwo, zaczęli więc ją poszerzać. A Szczęsny z Korbalem, naprawiwszy u siebie szkody po nocnej katastrofie, zabrali się do stawiania pieca.<br>Przy tej robocie zastał ich pan radca.<br>Radca wiele słyszał o Kozłowie, nieraz podpisywał kwity, na place dla bezdomnych przy rogatkach miejskich, ale nigdy tam jeszcze nie był. Kiedy więc zgłosił się do niego dozorca terenów miejskich, Kozłowski Feliks, po podpis na dziewięciu nowych kwitkach, radca bryczkę zawołał i z Kozłowskim na miejsce pojechał.<br>- To to jest, powiadacie, "arka"? - pytał się radca