Za tych, co już przeżyli dno swoje i brzegi -<br>Za tych, co właśnie odtąd nie mają gdzie płynąć.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>ZWIERZYNIEC</><br><br>Flamingo, różowiejąc, smukli się nad wodą<br>Skrzydlatego jedwabiu zaciszną urodą.<br>Sama dal tak w nim skupia swe znikliwe dzieje,<br>Że - czy leci, czy stoi - zawsze daleczeje.<br><br>Wielbłąd w słońcu zapłowiał stąd o kroków siedem<br>Jak sprzęt Boży, okryty poniszczonym pledem.<br>Świat, co szuka oparcia dla swego zamętu,<br>Korzysta z pogarbionej ciszy tego sprzętu.<br><br>Ślepie, z których się słońce nigdy dość nie wylśni,<br>Patrzą na mnie z plamiście rozwrzaskanej pilśni,<br>W której mrok się tygrysim gęstwi uścierwieniem -<br>Ten sam mrok, co w ogrodzie był