Każda litera musiała być taka, jak u niego, za każde odchylenie brało się rutą w tyłek, a klasa recytowała: to jest skórobranie za polskie pisanie! Ja nie chciałem się temu poddać, kopnąłem go i uciekłem spod ruty. Poszedł ojciec i Komarnicki mu mówi, że wszyscy inni... A ojciec, mnie nie obchodzi, że inni, Poldzia mi nie ruszać! Ojciec był cudowny. Do kuratorium pójdę! W tej szkole kiedyś nauczyciel uderzył chłopca pięścią i zabił. Komarnicki zostawił mnie w spokoju, ale nigdy nie dał mi dobrego stopnia. Nawet później, gdy odszedł na emeryturę i zobaczył mnie z babcią Pesią na ulicy, bo mieszkał