nami były. <br>Róża trąciła go w łokieć <br>- No, Adam, Adam! Daj spokój. Czego teraz wypominać? Co było czy nie było, tego teraz nie wrócisz. Ja, ot, chciałam - przeciwnie - powiedzieć, że żalu do ciebie nie mam. Ani za tamte długie nasze czasy... Ani za dziś... wszystko wybaczyłam. <br> Odstawił filiżankę, wyraz znużenia obciągnął mu rysy. <br>-Et! A rachunki? Mieliśmy zrobić rachunki, otóż ja w tej chwili mogę dać tobie na ten wyjazd sto złotych, z tym że do następnego miesiąca odłożysz tyleż na fundusz wakacyjny. Bo do Truskawca trzeba będzie pewnie pojechać, a u Władysiów teraz sytuacja przejściowa, na nich liczyć nie można