sztuki, ani twórczości.<br> Z okazji niedawno opublikowanej biografii Hemingwaya napisano w "Literaturze": <q>"...gdyby nawet jedność życia i twórczości przyjąć za pewnik, i tak staniemy wobec tej prawdy bezsilni. Bezsilni wobec tajemnicy życia, której nie zdoła nigdy do końca wyjawić nieuchronnie obcy głos biografa... To nie z Hemingwayem w ten sposób obcujemy, lecz z jego okruchami, z tym, co pozostawił z siebie w materialnej, trwałej postaci".</> Inny rebus życia i twórczości dały dzienniki Gombrowicza, Nałkowskiej czy Manna, kiedy to dopiero okazało się, że same dzieła mówią o nich nie dość, nie całkiem tak lub wręcz inaczej...<br> I aby ów relatywizm posunąć jeszcze