Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
rozbiórkę. Oferta miejscowych, którzy podejmują się wykonać zadanie w zamian za przydział cegły na budowę spadła władzom powiatowym jak z nieba. W początkach lipca przystąpiono do likwidacji fabryki. Zaroiło się w podwórzu. Zbiegli się wszyscy, przyprowadzili swoje baby i dzieciaki. Kiedy w ślad za nimi do robotników przyłączyli się małorolni obdarzeni ziemią, folwarczni stanęli murem. Wara. Toć nasze. Ani pół cegiełki, ani pyłku. Udławcie się ziemią, dość.
Surma siedział samotny w kancelarii. Ręce zakrywają twarz, siwiejące rzadkie włosy sterczą, odsłaniając krytą "pożyczką" łysinę. Jak go pocieszyć? Wszak to czas żniw. Osiemnasty lipca. Zwykle pierwszy pokos przypadał na piętnastego. Na polu pusto
rozbiórkę. Oferta miejscowych, którzy podejmują się wykonać zadanie w zamian za przydział cegły na budowę spadła władzom powiatowym jak z nieba. W początkach lipca przystąpiono do likwidacji fabryki. Zaroiło się w podwórzu. Zbiegli się wszyscy, przyprowadzili swoje baby i dzieciaki. Kiedy w ślad za nimi do robotników przyłączyli się małorolni obdarzeni ziemią, folwarczni stanęli murem. Wara. Toć nasze. Ani pół cegiełki, ani pyłku. Udławcie się ziemią, dość.<br>Surma siedział samotny w kancelarii. Ręce zakrywają twarz, siwiejące rzadkie włosy sterczą, odsłaniając krytą "pożyczką" łysinę. Jak go pocieszyć? Wszak to czas żniw. Osiemnasty lipca. Zwykle pierwszy pokos przypadał na piętnastego. Na polu pusto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego