suchy ciąg relacji z codzienności, i kiedy zaniepokojony zjawiałem się na ulicy Goldhammera, odnajdywałem to samo zaniepokojenie u Miłki, w jej głosie, spojrzeniu, sposobie mówienia.<br>Jestem już pod twoim oknem, wołam, potem długo oczekuję, aż otworzy się małe okno w kuchni albo to duże, weneckie, w sypialni, wchodzę na górę, obejmujemy się tak jak dawniej, idziemy jak zwykle na rynek, tymi wielkimi schodami, mijamy katedrę, kierując się w stronę ruin starej synagogi albo do parku Bema, i czuję, że to jeszcze nie to, jeszcze nie jesteśmy razem. <br><br>Może trzeba ponownie wsiąść do pociągu, jechać cztery, pięć godzin, potem przesiąść się na autobus