widok i witał<br>się z nimi jak z dobrymi znajomymi. Poklepywał ich po plecach, a nawet<br>próbował parę słów powiedzieć po polsku.<br> Zaraz też wyprowadzał ich na obejście, na słońce. Tu najpierw długo<br>patrzył, gdzie to słońce nad obejściem, a potem według tego słońca ich<br>ustawiał tu, tam, po całym obejściu, aż nieraz wydawało się Madejom, że<br>to słońce na niebie tak ustawia. I wciąż mu było źle, wciąż od nowa ich<br>ustawiał. Bo chciał, żeby i chałupa wyszła, i to po tej stronie z<br>drągiem, żeby i stodoła, żeby chlewy, żeby płot, psia buda, żeby cały<br>świat. To nagonił ich