z sobą na obiad. Pojechaliśmy pod ten sam adres co wówczas, gdy to Campilli rozpytywał mnie, o jakich restauracjach opowiadał mi ojciec, i z wyliczonych przeze mnie wybrał tę właśnie. Tym razem zaproponował ją bez wstępnych ceremonii. podczas jedzenia, podobnie jak wtedy, nie mówiliśmy więcej o sprawie. W ogóle cały obiad Przypominał ten Pierwszy. Campilli tak samo jak wtedy długo studiował listę win, zanim się zdecydował, tak samo nie dał mi zjeść tego, co chciałem, wybierając dania droższe. W rytuale jednak zmiana: wspólna kartka do ojca. Pierwsza, którąśmy, czy to z Rzymu, czy z Ostii, podpisali razem z panem Campilli. <page nr=95> <br><tit>XIV